Nagroda Towarzystwa Dubose i Dorothy Heyward
Nick Bozanic
Izaak
_cc781905-5cde-3194 -bb3b-136bad5cf58d_ _cc781905 -5cde-3194-bb3b-136bad5cf58d_ _cc781905-5cde-3194- bb3b-136bad5cf58d_ Genesis 24:63
Tak jak zmierzch tępi ostrze ognia pustynnego dnia
a blask oszklonego słońcem piasku przygasa do bezbolesnego
równinę z brązowego pyłu, miękką jak dym, idę jeszcze raz
w kierunku urwiska z czerwonego kamienia, u którego podstawy
wątły ślad rozwiewa się jak zabrudzony całun,
i stać tam i patrzeć, aż się zmęczę
bezmyślnego spojrzenia horyzontu. Pojawiają się gwiazdy,
nie pojedynczo, ale w nagłych podmuchach, jak hordy kryształowej szarańczy
łaknący ciemności, tak jak niektórzy ludzie pożądają Boga.
pluję z pragnienia. W pysku sowy bije mały dzwonek.
Noc jest studnią, której suchą głębią brzmi serce
jak smagany wiatrem odłamek garnka, który upuszcza dziecko, by wzbudzić swój strach
szturchając w ten sposób rozmyślnie ponurą bestię
jego niezmierzonej samotności. Dość.
Wstaję i wracam do naszych bladych namiotów uwiązanych
do tej ruchomej ziemi jak statki na odpływie.
Znowu nie przyszła. Znów łóżko, w którym leżę
pasuje do mnie jak grób. Ręka mojego ojca jest na moim gardle,
i czekam z suchymi, nie mrugającymi oczami na uwolnienie.