top of page

Nagroda Skylarka

angielskiego Walpole'a
Szkoła artystyczna hrabstwa Charleston

The Moon on Her Pillow: List

Liliowce i ciemność

Moja babcia nie oglądała zaćmienia słońca --

czuła to. Z miejsca, w którym leżała w swoim łóżku,

chory i bliski rezygnacji z życia

czuła, jak niebo spada na dwie minuty.  Jej oddech zwolnił.

Powiedziała mi to, kiedy księżyc przesuwał się nad słońcem

że bolały ją kości. Były puste.

W końcu niebo spadało.


Jakiś czas później ogoliliśmy jej głowę.

Zostało jej trochę puchu po drugiej rundzie chemioterapii...

powiedziała, że nie ma sensu mieć włosów, jeśli nie można ich kręcić,

nie mogłem tego zrobić z kuchennego stołka barowego.

Patrzyła prosto przed siebie przez okno,

patrząc prosto w słońce. Te brązowe oczy. Moje brązowe oczy.

Jak woda w rzece, jak deszcz.

Usiadła na łóżku, wcierając rumieniec w kości policzkowe

palcami. Włosy mojej babci leżą na podłodze w kuchni.

Mogła już o tym zapomnieć.

Podnosi wzrok, promienie słońca wsiąkają w jej skórę

z okna jej sypialni, światło padało ostro na złocistą skórę.

Ona jest wszystkim.


Przez całe dwie minuty niebo padało za jej oknem.

Myśli, że teraz pada.


Pod koniec dnia, kiedy pije drugą filiżankę

kawy, będzie patrzeć przez okno prosto na słońce.

Może tym razem znowu będzie miała takie włosy.

Jej lekarz powiedział, że jeśli odrośnie, będzie naprawdę kędzierzawy.

Jej kości nie będą bolały – znów będą pełne, nie będą już tak puste.

I tym razem będzie mogła wstać i patrzeć, jak księżyc zasłania słońce.

Może kiedy to zobaczy, pozwoli jej wsiąknąć w skórę,

zrozumie, że niebo nie spada.

Nie tym razem.

The Moon on Her Pillow: Text
bottom of page