Letnie Stypendium PSSC
Celeste McMaster
Zardzewiała beczka
_cc781905-5cde-3194 -bb3b-136bad5cf58d_ _cc781905 -5cde-3194-bb3b-136bad5cf58d_ _cc781905-5cde-3194- bb3b-136bad5cf58d_ _cc781905- 5cde-3194-bb3b-136bad5cf58d_ _cc781905-5cde-3194-bb3b- 136bad5cf58d_ pierwsza publikacja w Wieloryb
Ponad hektarami żółto-szarego ścierniska
stał, przeżarty dziurami. Nikt
kiedykolwiek opróżnił swój ciężki popiół, który się wzniósł
wyższy niż małe dziecko.
Ty, mój pierwszy prawdziwy chłopak, byłeś brzydki.
Miałeś duży nos, ale twój samochód był fajny.
Razem karmiliśmy beczkę
czerwono-zielona chusteczka świąteczna,
nasze spierzchnięte dłonie gładzące spaloną czarną lufę
grys sjena. Ja, ubrany w nowy różowy
kardigan, który mi kupiłeś, i ze swoim seniorem
pierścień na mojej szyi, potarłem zapałkę.
Ostry głos mojego ojca, nawet w Boże Narodzenie:
Uważaj na śmieci. Trawa jest sucha.
Całujemy się, bo byłeś dobry, a ja
unikałam jego słów, chcąc zetrzeć je z mojej skóry.
Ogień zaczął się mały, w łatach, kępach…
ale rozpościerają się jak ogony kogutów w walce kogutów,
wiązka za wiązką, potem szybciej,
lodowate zimne powietrze mróz z oddechu
mocząc pot w moim nowym swetrze
dym w gardle, włosach, skórze.
Uderzyliśmy w ziemię miotłami
po obu stronach ogrodzenia z drutu kolczastego.
Jego wściekłość na mnie przerosła ogień.
Pokonaliśmy go, tym razem.
Prosiłeś o zwrot pierścionka.
Zapakowałem sweter, nieprany,
wciąż śmierdzi dymem.